Strona głównaSztuka kaligrafiiFragmenty

Fragmenty książki "Sztuka kaligrafii"

Kolejność zdarzeń

...Angelika łagodząc ton spojrzała mu w oczy. Umożliwiamy dotarcie naszym klientom do miejsca w ich życiu, które wspominają najczulej, które chcieliby przeżyć raz jeszcze do których tęsknią i wspominali je przez całe życie z nostalgią. Jeżeli grający straci pieniądze i nic nie wygra rozstajemy się. Zawsze ma szansę powrócić tu znowu. Chcę być dobrze zrozumiana, tylko przeszłość, powtarzam przeszłość. Podróże do przyszłości, to nie nasza specjalność. To są sprawy, zbyt skomplikowane, których nasza korporacja nie wykonuje. Robiliśmy testy na ochotnikach realizując marzenia związane z dobrym miejscem w niebie lub ekstradycją z piekła. Pomysł nie przyjął się. Były protesty, noty dyplomatyczne. W wyniku działań służb specjalnych obu sfer byliśmy zmuszeni program pilotażowy zawiesić...

Petryczka

...Lubił las i jego zapach, który go koił, lubił wsłuchiwać się w jego szum i zamyślać. Chciał się jeszcze raz zastanowić nim podejmie ostateczną decyzję, upewnić się, że dobrze robi.
Mimowolnie przywołał z pamięci „leśną opowieść”, która 20 lat temu piorunującą siłą rażenia storpedowała jego myślenie o świecie. Rodzice opowiadali o tajemnicy lasu. O tym, że drzewa nie są milczące, bo gdy wieje wiatr każdy z nich opowiada swoją historię życia. Ludzie ich nie rozumieją, bo drzewa mówią innym językiem. Dopiero, gdy umrzemy zrozumiemy szum lasu – mówili. Przyjrzyj się dokładnie kształtom drzew, czy widzisz, aby choćby jedno drzewo było podobne do drugiego? – Pytał tata. Zawsze różni je drobny szczegół zupełnie jak ludzi...

Taniec świetlistych kul

...Poczuli się zawiedzeni ujrzawszy, że błysk był jedynie odbiciem światła w lustrze strumyka. Przez chwilę stali bezradnie w końcu napili się i ruszyli w drogę. W czasie marszu pod górę wyszło słońce i z kocią zwinnością zaczęło wspinać się po górskich zboczach, oświetlając skały i śnieżne nawisy na srebrno i rudawo. Gdy wzeszło zupełnie z traw i krzewów parowała gorąca wilgoć, jakby wcale nie było chłodnej nocy. Rześki powiew wiatru smagał ich twarze, gdy stawiali zdecydowane kroki po wyłożonej kamieniami ścieżce. Szli nierównym tempem, przypatrując się zmieniającej roślinność. Po przejściu długiego odcinka spostrzegli , że ściany wąwozu wcale nie znajdują się tak blisko jak im się początkowo zdawało...

Taksydermia

...Sztuka Klemensa ceniona była tak wysoko w świecie, że bogaci klienci gotowi byli przysyłać po mistrza prywatny samolot, aby móc asystować i na własne oczy zobaczyć jego wirtuozerskie wprost umiejętności.
Podróż ta nie wydaje mi się szczególnie uciążliwa, gdyż uczestniczyłem już w zgoła trudniejszych marszrutach, ale jeśli okaz, o który Pan prosi jest rzeczywiście tak niezwykły, to nic nie stanie na przeszkodzie w realizacji zamówienia. Ruszam jutro. W przypadkach szczególnych, a ten jak mniemam taki właśnie jest, gotów jestem poświęcić własne życie, by osiągnąć mistyczny cel polowania. Pozwolę sobie przypomnieć, że podczas naszego ostatniego spotkania roztoczyłem przed Panem wizję, objawiłem pewne sekretne marzenie, i zapewniam ponownie o jego aktualności. Nie spocznę dopóki Ikar nie będzie martwy, a ja osobiście poddam go mumifikacji...

Sztuka kaligrafii

... Gdy wróciłem z krajów, skąd zaciągaliśmy rekrutów, postanowiłem zrobić coś zaskakującego. Zaprojektowałem przebudowę atrium, by umieścić w niej kolekcję kronik stryja. Zgromadziwszy je wszystkie w jednym miejscu, ze zdumieniem stwierdziłem, że jest ich więcej, niż przypuszczałem. Różniły się stylami i pochodziły z różnych czasów.

... Z jeszcze większym zaskoczeniem skonstatowałem dokładność zawartych w nich relacji. Z analizy pergaminów doszedłem do wniosku, że niemożliwe było, aby znał niektóre fakty; co więcej, kompozycja dat świadczyła o tym, iż spisał je, zanim nastąpiły, zupełnie jakby miał dar przewidywania przyszłości.
Jeden zwój stryja trzymałem w swojej komnacie, zamknięty w skrzyni. Nikt poza mną nie znał zawartej w nim treści. Był tam opis mojej wyprawy do Brytanii – wyprawy, która dopiero nastąpi.
Głębokie przekonanie stryja o bezcennej wartości, jaką jest ocalenie historii nakazywało mu apelować i przypominać najbliższym o jej poszanowaniu poprzez spełnienie prostego warunku zapamiętywania.
Uważał, że kaligrafia (używał niekiedy tego słowa zamiennie ze słowem kronikarstwo) jest zdolna uczynić kronikarza kimś lepszym niż jest. Potrafi wykształcić charakter, cierpliwość i szereg innych zdolności jak np. dar jasności i przewidywania. Kronikarstwo pojmował, jako dziedzinę pisarstwa, do której zaliczał też opowieści i dzienniki. W pewnym sensie był prekursorem, gdyż współcześni mu kronikarze uważali, że to bardziej sfera nauki. Kpił z nich.
Moją wyobraźnię kształtowały opowieści z pól bitewnych, które za dnia wypełniały przestrzeń ogłuszającą wrzawą tłumu i metalicznym zgrzytem stali, by wraz z zapadającym zmierzchem w mgnieniu oka przeistoczyć się w lodowato obojętną krainę pogrążającą poległych w wiecznym mroku...